Jak często jeździcie do puszczy?
Maria: Gdy wróciliśmy ostatnio, moi rodzice spytali: „To kiedy wracacie na wschód?”. Mama nie spytała, kiedy pojedziemy znowu, ale „kiedy wracacie?”. Przez pierwszy rok jeździliśmy średnio raz na dwa miesiące. Teraz nieregularnie – wiosną mogłabym stamtąd nie wyjeżdżać, jesienią jest rykowisko, które jest absolutnie przepięknym zjawiskiem, a do tego las pachnie obłędnie. W marcu za to zaliczyłam w Białowieży atak śnieżycy i nagły nawrót zimy. W zeszłym roku uciekliśmy od grudniowej gorączki handlowej, dojechaliśmy późnym wieczorem, był lekki mróz, zgasiliśmy silnik, wyłączyliśmy światła, patrzyliśmy w czyste niebo. To cudowne poczuć się znów częścią Drogi Mlecznej.
Tomasz: Gdy spojrzysz na mapę Puszczy Białowieskiej i zaczniesz planować wycieczki, okaże się, że przez cały dzień możesz nie wychodzić z lasu. My tak lubimy wędrować. Z przerwami na posiłek i herbatę, z drzemką gdzieś w słońcu. Im więcej spędzamy tam czasu, tym więcej mamy do poznania i zobaczenia. Tym szerzej planujemy podróże. Ostatnio przyjechaliśmy do Puszczy przez Lublin i dalej nadbużanką, drogą 816, o której pisał Michał Książek. Bardzo to „stasiuskowe", ale wschód ma w sobie coś kuszącego.
Kto was wprowadził w ten świat?
Maria: Wiesz co, chyba minister Szyszko (śmiech). To było już ponad dwa lata temu – w styczniu 2016 roku minister środowiska podpisał aneks do planu urządzenia lasu (PUL) i tym samym zwiększył pozyskanie drewna z Puszczy. Leśnicy tłumaczyli to ogromną liczbą martwych, suchych świerków zeżartych przez kornika i koniecznością ich usunięcia jako zagrożenia dla turystów, no i dla samej Puszczy. Spojrzałam na Tomasza i powiedziałam: „No, jedźmy, bo to może być ostatnia szansa, zaraz tego lasu nie będzie”. W krótkim czasie spakowaliśmy się, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na tydzień.
A na miejscu?
Maria: Istotnym impulsem był komiks Tomka Samojlika „Bartnik Ignat i skarb puszczy”, wydany przez Centralę. Bardzo go lubię. To komiks historyczno-przyrodniczy – niby dla dzieci, ale jest tam sporo fajnych informacji o tym, kto żył w Puszczy – bartnicy i budnicy na przykład. Tomek opowiada o tym, jak Puszcza i człowiek mogą harmonijnie współegzystować. Oprócz tego w Puszczy Białowieskiej mieszkał Franciszek Karpiński, autor poematu „Laura i Filon” i pieśni „Bóg się rodzi”. Jest też legenda, że pomieszkiwał tam Jan Jakub Rousseau. Zainteresowało mnie to wszystko, postanowiłam, że napiszę do doktora Samojlika i zrobię z nim wywiad. Prowadzę bloga i księgarnię, lubię takie „dziwne” formy reklamy typu rozmowa z autorem. Tomasz się zgodził, pojechaliśmy do niego.
Mieliście tam już wtedy jakąś bazę, znajomych?
Maria: Nie, zupełnie nie. Wjeżdżaliśmy do wielkiego lasu. Z Hajnówki do Białowieży prowadzi wąska szosa, ma około 20 km, jedziesz cały czas jak przez tunel. Była zima, leżało trochę śniegu. Wiesz, ja się wychowałam pod lasem i dużo czasu spędzałam między drzewami. Do lasu chodziliśmy po hyćkę, po grzyby, na sanki, wreszcie – obserwować ptaki. Rodzice ogrzewali dom m.in. drewnem, więc znam wszystkie tzw. funkcje lasu. Ale dopiero w Puszczy zrozumiałam, jak ważna i fascynująca jest jej różnorodność. Pomogli mi w tym naukowcy, przyrodnicy i stosy książek. Wynajęliśmy kwaterę w Czerlonce. Dopiero dużo później doczytałam, że to osada leśna wybudowana dla drwali. W apogeum białowieskiego konfliktu buzowały tam silne negatywne emocje. A wracając do twojego pytania – jechaliśmy trochę w ciemno. Mam taką naturę, że lubię wszystko sama (śmiech), ale lubię też poznawać ludzi. Więc za każdym razem jeździliśmy do innego miejsca, innej kwatery. Po lesie chodziliśmy z różnymi przewodnikami, zachodzimy do różnych knajp. Teraz mamy już stałą „bazę noclegową”. Zatrzymujemy się w Dąbrowie pod Teremiskami, gdzie można raczyć się na werandzie pyszną herbatą z konfiturą domowej roboty. Oprócz tego u Asi i Marka w Domu na Wschodzie, który stoi na skraju Siemianówki. Poznaliśmy też Marysię Dek i Rafała Lewandowskiego – mają domek w samej Białowieży. Znajomych zabraliśmy do chatki w lesie, na tereny podziałkowe w Teremiskach. Drewniany domek stoi już w lesie, wiosną słychać puszczyka, za domkiem nad łąką tokuje kszyk. W kwietniu były tam świetne warunki do zżycia się z Puszczą. Nieziemsko musi być w czasie rykowiska.